2019-01-23

Mój tydzień z ultrabookiem Dell E5250 - recenzja

Ultrabook 12 cali - czy warto go kupić?

Dell Latitude - czyli biznesowa linia produktów

Latitude to biznesowa linia laptopów amerykańskiego producenta Dell. Urządzenia z gamy tej wyróżniają się wysoką jakością zastosowanych materiałów, zaawansowanymi technologiami, a także charakterystycznym designem. Miałem już przyjemność pracować z wieloma biznesowymi komputerami Della (na co dzień zresztą używam ultrabooka Dell E7440), jednak pierwszy raz przyszło mi spróbować nawiązać przyjaźń z 12-calowym maluchem. Jak poszło mi z Dellem E5250?

Pierwsze wrażenia

Zacznijmy od początku, czyli od konfiguracji urządzenia, z którym mamy do czynienia:

  • Procesor: Intel® Core™ i5-5300U
  • Taktowanie: 2,3 GHz
  • Liczba rdzeni: 2
  • Pamięć RAM: 8GB DDR3
  • Dysk Twardy: 256GB SSD
  • Przekątna matrycy: 12"
  • Rozdzielczość ekranu: 1366x768, typ TN
  • Karta Graficzna: Intel® HD Graphics 5500
  • Złącza: Mini Displayport, HDMI, LAN, Audio, Kart SD
  • Napęd optyczny: Brak
  • Wejścia USB 3.0: 3
  • System Operacyjny: Windows 10 Home

Przyznam szczerze, że już na samym początku poczułem się nieco zaintrygowany, ponieważ parametry są całkiem obiecujące. Procesor to niskonapięciowa jednostka Intel Core i5 piątej generacji, wyposażona w dwa rdzenie o taktowaniu 2,30GHz (2,9GHz w trybie turbo). Producent zintegrował z nim akcelerator graficzny Intel® HD Graphics 5500. Komputer obsługuje do 16GB pamięci RAM (w testowanym egzemplarzu mam do dyspozycji 8GB), a za przetrzymywanie danych odpowiada dysk SSD o pojemności 256GB.

Jeśli przyjrzymy się materiałom, z których został wykonany Ultrabook Dell E5250 to od razu zauważymy, że są one niewiarygodnie dobrej jakości. Korpus zaprojektowano z wykorzystaniem bardzo mocnego tworzywa sztucznego w eleganckim wykończeniu z lekką strukturą. Jak na komputer tej klasy przystało, zawiasy matrycy stworzono z wykorzystaniem stopu magnezu, za to obudowa matrycy pokryta została bardzo eleganckim matowym materiałem (charakterystycznym dla laptopów Della serii 5). 12-calowy matowy ekran zabezpieczono wokół ramką, w której wbudowano także kamerkę do obsługi rozmów wideo. Klawiatura ma układ wyspowy, a klawisze są podświetlane.

Przy pierwszym kontakcie z Dellem E5250 od razu odniosłem wrażenie, że komputer jest bardzo porządnie wykonany. Owe wrażenie pozostało ze mną już do końca okresu testowania. Ultrabook wygląda dostojnie, a praca na nim cieszy, ponieważ mamy do czynienia z bardzo estetycznie wykonanym urządzeniem.

Do pracy biurowej czy do rozrywki?

Pierwsze emocje opadły dość szybko, a ja zadałem sobie pytanie "do czego w ogóle można wykorzystać 12-calowego laptopa?". Zainstalowałem przeglądarkę, pakiet oprogramowania biurowego, aplikację do słuchania muzyki, a także program do obrabiania grafiki i ruszyłem na głęboką wodę. 
 
Pierwszy test polegał na wykonaniu moich codziennych obowiązków z pomocą pakietu Office. Miałem pewne obawy czy matryca o takim rozmiarze umożliwi mi komfortowe wykonywanie zadań. Przyznam, że przez pierwsze 2-3 godziny wszystko szło dobrze. Po pewnym czasie jednak zacząłem odczuwać zmęczenie wzroku, ponieważ nieustannie musiałem go wytężać, aby móc przyglądać się małemu wyświetlaczowi i jeszcze mniejszym znakom na nim wyświetlanym.

Pamiętajmy jednak, że mamy do czynienia z urządzeniem klasy biznes, tak więc ma ono wbudowany slot umożliwiający połączenie się ze stacją dokującą. Po podpięciu do monitora, praca na dwóch ekranach stała się już w pełni komfortowa. Obrabianie dokumentów tekstowych czy arkuszy kalkulacyjnych mogłem bez trudu wykonywać na ekranie monitora, do pozostałych zadań wykorzystywałem ekran laptopa. 
 
Dell E5250 wywiązał się całkiem nieźle ze swojego podstawowego zadania - obsługi pracy biurowej. Jak jednak rozwinie się sytuacja, kiedy będę próbował wykorzystać go jako kompana do obsługi multimediów? Zacząłem od testu dźwięku. Jak wspomniałem wcześniej, do tej pory pracowałem na wielu urządzeniach linii Latitude. Nigdy do tej pory nie zawiodły mnie zamontowane w nich głośniki - tak samo było w przypadku modelu E5250. Dźwięk jak zwykle w tego typu urządzeniach jest czysty, a jego barwa (wysokie, średnie i niskie tony) jest bardzo ładnie wyważona. Potwierdzenie to znalazło zarówno podczas słuchania muzyki, jak i oglądania video na YouTube'ie.


 
Wygodnie siedząc na kanapie podszedłem do kolejnego testu - czy na laptopie da się oglądać filmy? Nie są to wrażenia znane z kin IMAX, ale jest całkiem przyjemnie. Nie oddalając się na odległość większą niż długość kabla moich słuchawek, obraz filmu pozostawał jak najbardziej czytelny (choć niezbyt wielki). Umiejscowienie portu słuchawkowego pozwala na komfortowe podłączenie zewnętrznego źródła odsłuchu. Dzięki możliwości regulacji natężenia intensywności podświetlenia matrycy byłem w stanie nieco przygasić ekran, tak aby oglądanie w nieco zaciemnionym pokoju było miłe dla oczu. A propos podświetlenia...

Podświetlana klawiatura ultrabooka

Dellu E5250 zainstalowano klawiaturę z podświetlanymi klawiszami. Jakby samo podświetlenie było czymś niewystarczającym to mamy możliwość regulowania intensywności tego podświetlenia w dwóch stopniach. To bardzo przydatna funkcja, szczególnie jeśli mamy w zwyczaju używać komputera w godzinach wieczornych, w otoczeniu delikatnego oświetlenia. Dzięki świecącym klawiszom byłem w stanie bez trudu przeredagować tekst tego artykułu, nie męcząc swojego wzroku. Był to też moment, kiedy pierwszy raz naprawdę doceniłem małe gabaryty ultrabooka Dell. Laptop nie ciążył mi na kolanach, a praca w pozycji półleżącej była w pełni komfortowa. 
 
Skok klawiszy, ich wielkość i wysokość przez cały okres testowania nie budziły moich zastrzeżeń. Mam jednak problem z kształtem klawisza ENTER w małej klawiaturze urządzenia. Ma on pionowe ułożenie (co niekoniecznie jest standardem w laptopach), ale jest bardzo wąski. Nie mam wyjątkowo wielkich dłoni, ale podczas pisania dość często zdarzało mi się nie trafiać w jego stosunkowo niedużą powierzchnię. Zdecydowanie uznaję to za minus.

Bardziej zaawansowane prace

Skoro komputer Della przetestowałem w pracy biurowej, a także jako urządzenie multimedialne i zdał testy z zadowalającym wynikiem to przyszedł czas na wykonanie bardziej zaawansowanych zadań. Następnego dnia po zredagowaniu tekstu przyszedł czas na obrobienie zdjęć, a miał mi w tym pomóc właśnie E5250.  
 
Samo zainstalowanie i uruchomienie programu do edycji grafiki nie zajęło laptopowi dużo czasu. Jest on wyposażony w szybki dysk SSD oraz sporą ilość pamięci RAM, nie musiałem więc czekać długo. Kolejny etap, polegający na zgraniu zdjęć z karty pamięci aparatu również przebiegł bezproblemowo, ponieważ ultrabook ma na swoim pokładzie czytnik kart pamięci SD. Zastanawiałem się jednak czy praca w programie będzie przebiegać komfortowo. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie, ponieważ komputer poradził sobie z nią konkursowo.  Przez cały czas obróbki nie zauważyłem żadnego, nawet najmniejszego przycięcia ze strony komputera. 
 
Jako osoba zawodowo zajmująca się tego typu zadaniami, muszę jednak zwrócić uwagę na jeden szczegół. Matryca o rozdzielczości 1366x768, rozmiarze 12 cali, wykonana w technologii TN do profesjonalnego obrabiania zdjęć się nie nadaje. Aby to robić będziemy musieli ponownie podpiąć naszego Ultrabooka Dell E5250 do monitora (najlepiej zrobić to z pomocą stacji dokującej). Dopiero na monitorze o wysokiej rozdzielczości, w odpowiedniej wielkości, wyposażonym w matrycę typu IPS jesteśmy w stanie widzieć wiernie odwzorowane kolory, a także odpowiednią ilość detali. Na całe szczęście laptop wyposażony jest w Mini Displayport oraz HDMI (ogromny plus). Niemniej jednak wydajność samego urządzenia jest godna podziwu. A skoro już o tym mowa to...

Wydajność laptopa

Już na samym początku zwróciłem uwagę na mocne podzespoły, które zastosowano w testowanym ultrabooku. Dell E5250 świetnie sprawdził się we wszystkich testach, którym go poddałem. Obsługiwał bez problemu bardziej wymagające aplikacje. Bez trudu dawał radę nawet, kiedy pracowałem z kilkunastoma programami w tle, dodatkowo obciążając go zminimalizowanymi teledyskami FullHD na YouTubie. Komputer poddawał obróbce wysokiej rozdzielczości zdjęcia, nie łapiąc przy tym nawet najmniejszego zawieszenia. Jestem przekonany, że mimo zintegrowanej karty graficznej sprostałby on obsłudze gier takich jak np. CS:GO - odpalałem je na dużo słabszych jednostkach.

Ultrabook Dell E5250 to przede wszystkim urządzenie bardzo mobilne

I piszę to, biorąc na siebie pełną odpowiedzialność za słowa. Lubię poruszać się po mieście z plecakiem (ma on specjalną kieszonkę przeznaczoną na laptopa, w której E5250 mieścił się idealnie pozostawiając mi nawet miejsce na ładowarkę). Dell przez cały tydzień towarzyszył mi w zasadzie wszędzie - w biurze, w domu, podczas podroży pociągiem. Mogłem go bez problemu zabrać ze sobą wszystkie w te miejsca, ponieważ waży on bardzo mało i jest niewielkich gabarytów (ze względu na swoją przynależność do grupy ultrabooków jest również bardzo cienki - mówiłem więcej na ten temat w jednym z naszych filmów na YT). Jestem niesamowicie oczarowany jego nowoczesnym designem, a także jakością materiałów, z których został wykonany. 
 
Będąc obiektywnym zwracałem również uwagę na pewne negatywne strony urządzenia. Jego matryca pozwala na komfortowe korzystanie z multimedialnej rozrywki, wyklucza ona jednak wykonywanie bardziej zaawansowanych prac graficznych (gwoli wyjaśnienia na Facebooka i Instagrama zdjęcia obrobimy bez problemu). Wg mnie laptop ma też co najmniej o jeden port USB zbyt mało (wyposażono go w 3 porty typu USB 3.0). Nieco niefortunnie zainstalowano także port do stacji dokującej. O dziwnym kształcie klawisza ENTER pisałem kilka linijek wyżej.
 
Kiedy pierwszy raz wziąłem Ultrabook Dell E5250 do rąk to pomyślałem, że praca na takim maluchu nie może być ani przyjemna, ani komfortowa. Po ostatnich 7 dniach z pokorą stwierdzam, że byłem w dużym błędzie. Laptop jest świetny, absolutnie przypadł mi do gustu. Mimo swoich nielicznych wad uważam, że to bardzo dobre urządzenie dla wszystkich, którzy cenią sobie wydajność, mobilność oraz urządzenia atrakcyjne wizualnie. Jakość materiałów nie pozostawia nic do życzenia, a najlepszym dowodem na to może być egzemplarz, który miałem dla siebie w ciągu ostatnich kilku dni. Pomimo kilkuletniego leasingu, który urządzenie ma za sobą, wciąż wygląda ono świetnie. 
 
Czy warto go kupić? Na to pytanie każdy z Was musi sobie już jednak odpowiedzieć samodzielnie.


Podziel się swoim komentarzem z innymi
pixel